Telewizor obecny jest chyba w każdym domu. „Chyba”, bo są przecież zagorzali przeciwnicy tego medium, którzy deklarują, że co jak co, ale telewizor w ich domu nie ustoi. Ci natomiast, którzy należą do kręgu posiadaczy tego sprzętu, również w różny sposób określają swoje do niego „przywiązanie”. Dla niektórych telewizor po prostu jest. Stoi w salonie czy pokoju dziennym, włącza się go, kiedy taka potrzeba i tyle. Dla innych sprzęt ten stanowi coś w rodzaju „zabijacza ciszy”. Włączany jest głównie po to, żeby w mieszkaniu nie było zbyt cicho, żeby coś „gadało”. Jeszcze inni nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez telewizora. Niekiedy przed szklanym ekranem są w stanie spędzić cały dzień. Zaczynają od programów śniadaniowych, przez wiadomości, serialne, programy rozrywkowe, filmy. Pilot cały czas jest w ruchu, a kanały tylko przeskakują. A jeśli nie ma nic ciekawego? Oj, wtedy dopiero zaczyna się narzekanie. I to jakie! Bo jak to tak?! Taki nudny program?! A może czasem warto, zamiast leżeć na kanapie z pilotem, wyjść na spacer albo spotkać się z rodziną czy znajomymi lub też poczytać książkę? Wtedy prawdopodobieństwo znudzenia i stagnacji na pewno się zmniejszy, a i uatrakcyjniony przez chociaż chwilowe oderwanie się od telewizora dzień też na pewno stanie się ciekawszy i przyjemniejszy.
Dzień przed telewizorem

