Byle do przodu

Niekiedy wydaje się, że chyba nie ma sposobu na to, by wygrać z mediami. One zawsze muszą być o krok dalej, zawsze muszą być na topie, zawsze do przodu, zawsze w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Przekazy medialne muszą cechować się nie tylko rzetelnością i prawdziwością, ale też aktualnością i świeżością. Sami, jako ich odbiorcy, tego właśnie od mediów wymagamy. Nie tylko „trupa i krwi”, ale też tego, by dana wiadomość przekazana została jak najszybciej, jak najsprawniej, jak najdokładniej, jak najlepiej. Nic zatem dziwnego, że często w mediach spotkać można się z działaniem opartym na zasadzie „byle do przodu”. O ile zasada ta jest stosowana racjonalnie i z pomysłem – nie ma w niej nic złego. Jeżeli jednak opieranie się na niej prowadzi do przygotowania nijakiej albo wręcz żadnej jakości „papki medialnej”, która zamiast usatysfakcjonować odbiorcę, jest w stanie jedynie go zirytować, lepiej zastanowić się, czy warto. Trzeba bowiem mieć na uwadze to, że raz stracone zaufanie adresata przekazu medialnego trudno później odzyskać. A przecież konstruowanie przekazu, który i tak nie ma szans zaistnieć, bo nikt nie będzie chciał go zobaczyć, zwyczajnie mija się z celem i pozbawione jest jakiegokolwiek sensu. Zatem „byle do przodu” – owszem – ale w wymiarze jak najbardziej przemyślanym.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.